wystawa w Turbo

Buty Piniaka siedzą na podłodze jak przyczajone stworzenia. Nie uciekają, ale chyba nie są do końca oswojone. Z pozoru proste, wręcz organiczne, dają się wziąć na ręce, pozwalają się dotykać, oglą
dać z każdej strony. Oczy łatwo obiegają ich kształt, palce z przyjemnością suną po przyjaznej powierzchni. Aż natrafią na pierwszą szorstkość. Nierówność w linii. Wyskok osobowości.

W którym miejscu umieścić je na drabinie ewolucji? Wyrastają z klasycznych obrazów, trzewików, pantofli, butów noszonych na wielkopańskich dworach i malowanych przez największych mistrzów. Każdy ma wyraźnie odciśnięty ślad ręcznej, starannej produkcji. Czy nie mogłyby trafić do nas z warsztatu szewca pracującego gdzieś, w bogatym mieście, wieki temu? Wystarczyłoby dodać do nich cokolwiek, wyrównać je, ozdobić, obszyć, okrasić pasmanterią, poddusić misterną koronką. Przecież to są idee butów, nieobleczone w więcej, pozbawione dodatku i ornamentu, który wpycha je w konkretną modę i czas. Więc mamy do czynienia z historyczną rekonstrukcją, zatrzymaną wpół drogi, niedokończoną pracą? Nie tym razem. One są w ruchu. Ich z pozoru niedbała linia bezczelnie zmierza ku awangardzie. Ku minimalizmowi. Modernistycznej prostocie. Abstrakcyjnej obcości.

Buty Piniaka są jakby niezdecydowane. Robią krok w którymś kierunku i zanim uda się określić dokąd zmierzają, mylą trop. To co miało być historią staje się przyszłością. Nowoczesna forma powstaje na najbardziej tradycyjnym szewskim kopycie, pomiędzy nim i końcowym efektem mieszczą się lata zrealizowanych wzorów i rozpoczynają się pomysły, których jeszcze nikt nie ma. Do butów Piniaka można dodać cokolwiek. Wyciągnięte z targu starocie lub wycięte z nowego swetra skrawki. Nie trzeba mieć specjalnego planu. One są gotowe przyjąć wszystko.

Czasami wydaje się, że mogły udać się tylko przypadkiem, z naturalnego ruchu ręki projektanta, z rutynowego procesu cięcia, rozciągania, klejenia. Przychodzi myśl, że to tylko wzory, lekko zarysowane pomysły. A jednak stoją przed oczami skończone, wygodne, gotowe do wyjścia. Zupełnie nowe gatunki, prymitywne w swoim nieokrzesanym rodowodzie, nie używające taśmy produkcyjnej i syntetycznych przyspieszaczy. Możliwe do zrobienia, nieoswojone wizje ze świata, do którego większość ludzi się nie zapuszcza. Dzikie dzieci prawdziwego talentu.

więcej na: https://picasaweb.google.com/106433317541543278067/WystawaWTurbo10052012